Chrześcijanin to człowiek, który czuwa. Wie, że zbliża się najważniejsze spotkanie w jego życiu, którego nie wolno mu przeoczyć i dlatego wszystkie inne sprawy – choć na razie musi się nimi zajmować – przesunął na dalszy plan. Liczy się dla niego w zasadzie tylko to jedno – być przygotowanym na przyjście Pana.
Z konieczności człowiek taki znajduje się w permanentnym konflikcie z tak zwanym „światem”, który żyje zupełnie innymi sprawami, ponieważ nie czuwa i nie oczekuje na nic. Czymże są bowiem jego oczekiwania, zamknięte horyzontem śmiesznie małej doczesności? „Jedzą i piją, żenią się i za mąż wydają…” (Mt 24, 38), a nie myślą o tym, co ma przyjść. Dopasowywać się do „ducha świata” jest rodzajem zdrady, odrzucenia ideałów, słabości charakteru.
Święty Paweł przynagla do powstania ze snu. Snem jest życie w nieświadomości i swoistym otępieniu człowieka, który zmęczył się i znudził oczekiwaniem. Kiedyś może był gotów czuwać, ale dzisiaj poddał się zniechęceniu i poszedł spać. Poddał się nocy. Pogrążył w ciemności. Mamy odrzucić uczynki ciemności i nosić na sobie zbroję światła – wzywa nas wszystkich święty Paweł – bo życie jest walką. W codziennych sprawach oddzielać dzień od nocy, światłość od ciemności: jeść i pić, ale „nie w hulankach i pijatykach”; żenić się i za mąż wydawać, ale „nie w rozpuście i wyuzdaniu”; pracować w polu i mleć na żarnach, ale „nie w kłótni i zazdrości” (por. Rz 13, 13). Walczymy o to, by nie poddać się ciemności świata, który zapomniał o Bogu. Walczymy o to, by nasze życie było wypełnione światłem Chrystusa.