W kwietniu roku Pańskiego 1678 w lubelskim klasztorze pod wezwaniem św. Józefa, zamieszkiwanym wówczas przez wspólnotę sióstr karmelitanek bosych, miało miejsce wydarzenie, o którym mało kto dzisiaj wie, a które warto przypomnieć.
W Wielką Środę, przypadającą w owym roku 6 kwietnia, do klasztoru zawitał król Jan III Sobieski z małżonką, królową Marią Kazimierą, z domu d’Arquien, znaną jako „Marysieńka”, oraz królewiczem Jakubem Ludwikiem Sobieskim[1], liczącym sobie wówczas jedenaście lat. Towarzyszył im dwór królewski wraz z fraucymerem, czyli kobietami należącymi do dworu królowej, oraz kilka innych znaczniejszych osób, wśród których była między innymi rodzona siostra królowej, Maria Anna de La Grange d’Arquien[2], zwana „panną Derkini”, jak też wojewoda ruski, hetman polny koronny, Stanisław Jan Jabłonowski[3].
Król i królowa wraz ze wspólnotą zakonną brali udział w celebracjach liturgicznych od Wielkiej Środy do Wielkiej Soboty. Uczestniczyli w Mszach Świętych i innych nabożeństwach, bywali na Ciemnych Jutrzniach, odprawiali modlitwę brewiarzową wraz z siostrami oraz odbyli spowiedź wielkanocną: król – u ojca Rudolfa od świętych Apostołów Piotra i Pawła[4], karmelity bosego z pobliskiego klasztoru, gdzie obecnie mieści się lubelski magistrat, królowa zaś – u swojego spowiednika, ojca jezuity. W Wielki Czwartek królowa „obmywała nogi wszystkim siostrom i całowała według zwyczaju naszego” – zapisze anonimowa kronikarka. Razem ze wspólnotą zakonną spożywali też posiłki w klasztornym refektarzu, gdzie w Wielki Czwartek sama królowa na znak pokory usługiwała do stołu siostrom. Odjeżdżając, złożyli na rzecz klasztoru hojną jałmużnę[5].
Odwiedziny, zgodnie z pierwotnym planem, miały trwać aż do Niedzieli Wielkanocnej, jednakże zakończyły się już w sobotę, ze względu na nieco wcześniejszy przyjazd do Lublina posłów moskiewskich, z którymi król miał się spotkać „w pałacu, gdzie stali”[6].
Kronikarka klasztorna bardzo serdecznie i z wielką wdzięcznością wypowiada się na temat królewskiej pary i odbytych odwiedzin. Życząc opieki Bożej i błogosławieństwa oraz długiego i szczęśliwego panowania, wyraża przekonanie, że wspólnota zakonna „powinna wiele” – to znaczy: jest wielce zobowiązana – przed Bogiem w modlitwach za króla i królową. Możemy przypuszczać, że tym gorliwszą modlitwą siostry otaczać będą monarchę pięć lat później, w roku 1683, gdy przyjdzie mu stoczyć wielką i, jak się okaże, zwycięską, bitwę pod Wiedniem.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że królowa Maria Kazimiera gościła u sióstr dwa lata wcześniej, w październiku 1674 roku, uczestnicząc wtedy w obchodach ku czci św. Teresy od Jezusa, a także w odbytych tego dnia obłóczynach dwóch kandydatek do zakonu[7]. Możliwe więc, że to królowej właśnie przypisać należy pomysł spędzenia Triduum Paschalnego roku Pańskiego 1678 w lubelskim klasztorze karmelitanek.
Przypomnijmy pokrótce ciekawy kontekst historyczny interesującego nas wydarzenia. Był to dla Rzeczpospolitej, jak i dla całej Europy, czas zmagań z rosnącą w siłę potęgą turecką. Jan Sobieski, jeszcze jako hetman wielki koronny, starał się doprowadzić do utworzenia antytureckiej koalicji. Mimo podjęcia pewnych zabiegów dyplomatycznych inicjatywa ta pozostała bez echa. Bitwa pod Chocimiem w 1673 roku, w której hetman Sobieski odniósł świetne zwycięstwo, dowodząc połączonymi siłami Korony i Litwy, zatrzymała jedynie na pewien czas turecką nawałę. Ułatwiła też Sobieskiemu objęcie tronu po śmierci Michała Korybuta Wiśniowieckiego, co nastąpiło na sejmie elekcyjnym w 1674 roku. Ze względu na trudną sytuację w państwie uroczystą koronację odłożono na bardziej dogodny czas i odbyła się ona dopiero w 1676 roku[8].
Wiadomo było, że wojna z sułtanem, zakończona w październiku 1676 roku rozejmem w Żurawnie, zostanie wznowiona. W tej sytuacji Rzeczpospolita, zbyt słaba by podjąć samodzielną walkę, musiała szukać koalicjantów. Potężna armia turecka stanowiła coraz większe zagrożenie, tymczasem Rzeczpospolita była ponadto uwikłana wówczas w konflikt z Rosją. Nie udały się Sobieskiemu próby utworzenia antymoskiewskiego sojuszu z muzułmanami, wobec czego zmuszony był do prowadzenia niekorzystnej dla Polski polityki zbliżenia z Rosją przeciwko Turcji, a właściwie lawirowania miedzy dwoma wschodnimi sąsiadami Rzeczypospolitej, Turcją i Rosją. Ta ostatnia stawiała w toczących się permanentnie rokowaniach z Polską coraz bardziej wygórowane warunki. Szczególnie ostro ujawniły się te sprawy w kwietniu 1678 roku podczas pobytu w Lublinie posłów rosyjskich, Iwana Czadajewa i Jemieliana Ukraincewa[9].
Po spotkaniu z posłami Jan III Sobieski udzielił 12 kwietnia audiencji nuncjuszowi papieskiemu. Urząd ten pełnił wówczas kardynał Francesco Martelli. Naciskał on na króla, aby ten doprowadził do zawarcia antytureckiego sojuszu z Rosją. Król stanowczo sprzeciwił się temu, oburzony żądaniami przedstawianymi przez posłów rosyjskich. Gotów był raczej, co też oświadczył nuncjuszowi, zerwać z Moskwą i zawrzeć sojusz z Turcją[10]. Król wówczas jeszcze nie był świadom całkowitej, a przy tym upokarzającej, porażki dyplomatycznej poniesionej przez wojewodę chełmińskiego Jana Gnińskiego, który dopiero co zakończył bardzo trudną misję poselską u sułtana. W zaistniałej sytuacji jakikolwiek sojusz z Turkami był nierealny[11].
Oddajmy głos kronikarce klasztornej, nieznanej nam z imienia karmelitance bosej, która zrelacjonowała królewską wizytę, nie ustrzegłszy się przy tym kilku błędów, jeśli chodzi o fakty. Są to jednak błędy łatwe do skorygowania, co też poczynione zostało w przypisach.
Zachowujemy w zasadzie pisownię oryginalną kroniki, z wyjątkiem skrótów, które zdecydowałem się rozwinąć dla łatwiejszego czytania i przejrzystości. W nawiasach kwadratowych umieszczam niezbędne uwagi i uzupełnienia, pochodzące ze współczesnego wydania kroniki, z którego zaczerpnięty został tekst obszernego cytatu: Kronika klasztoru Karmelitanek Bosych pw. św. Józefa w Lublinie, oprac. Czesław Gil, Poznań 2012, s. 158-160.
Po przyjachaniu naszym w kilka niedziel, ichmość król Jan [III Sobieski] z królową jejmością Marią Ludwiką [błąd kronikarki, powinno być: Marią Kazimierą], jadąc na konwokacyją do Lwowa[12], ściągnęli do Lublina dla nabożeństwa na Święta Wielkanocne, w Wielką Środę [6 kwietnia 1678 roku] na noc. Stancyją mieli w książęcym dworze. W Wielki Czwartek rano królowa jejmość, według dawnego swego afektu przeciw konwentowi naszemu[13], wielebnego ojca jezuitę, spowiednika swego, przysłała, oznajmując, że przez te dni u nas będzie nabożeństwo swoje odprawować i abyśmy jej ze Mszą Świętą czekali. I tak królestwo oboje przyjachali, i synaczek starszy[14]. Prowadziliśmy ich do chóru z śpiewaniem według Manuale naszego, iż to pierwszy raz król jegomość był u nas. Wielebny ojciec nasz spowiednik wszedł z królestwem do nas i skoro weszli do chóru, oracyję zmówił. Potym skorośmy odprawili ceremonią zwyczajną całowania ręki, wielebny ojciec poszedł do kościoła na Mszą Świętą, a królestwu w oratorium uczyniono siedzenie. Myśmy nasze ubogie krzesła postawili i stolik przed nim, okrywszy obiciem. A słudzy ich przynieśli wezgłowia tylko. Myśmy przy jednej stronie pod okienkiem stojąc chórami śpiewali Mszą i komunikowaliśmy.
I przez te trzy dni bywali królestwo na ciemnych jutrzniach w chórze i na wszystkim nabożeństwie. Na środku chóru siedzieli, a my na wszystkie ceremonie wychodzili. Król jegomość śpiewał sobie psalmy z nami z pociechą swoją i nabożeństwem, a nie kazali wpuszczać nikogo przez swej wiadomości, abyśmy nie mieli przeszkody do nabożeństwa naszego. Tylko jegomość pan wojewoda ruski[15] z małżonką swoją[16] bywał przy nich zawsze, a kilka białych głów z fraucymeru i tych, co do stołu służyli królestwu.
W refektarzu z nami jedli u stołu, gdzie matka nasza[17] siada z podprzeorysą[18], a matka wielebna siedziała na prawej stronie u pobocznego stołu, i wszystkie siostry swym porządkiem siedziały, bo królowa jejmość prosiła, abyśmy wszystko tak odprawowali, jakobyśmy odprawowali, gdyby u nas nie byli. I tak też wszystko było. Czytanie do stołu bywało tylko w Wielki Czwartek w obiad i sobotę, to królowa jejmość dała znak, aby przestała lektorka czytać, bo w te dni królestwo publicznie jedli. Było natenczas i senatorek kilka, które siedziały u tego stołu przy okienku, i z nimi jejmość panna Derkini[19], rodzona [siostra] królowej jejmości. A panny fraucymerne natenczas służyły królestwu do stołu, potrawy i napoje odbierały od sług i samej podawały z ceremoniami według ich zwyczajów.
W Wielki Piątek na obiad i kolacyją i w Wielki Czwartek na kolacyją królowa jejmość służyła do stołu siostrom, a w Wielki Czwartek na Mandacie[20] byli oboje. Królowa jejmość obmywała nogi wszystkim siostrom i całowała według zwyczaju naszego.
Trudno wypisać afekt pobożnej tej monarchiniej przeciwko nam, jako we wszystkich okazyjach z wielką pokorą i miłością postępowała z nami. Także i król jegomość jakoby to z siostrami swymi. W Sobotę Wielką rano spowiadali się w klasztorze naszym. Król przed wielebnym ojcem Rudolfem od śś. Apostołów Piotra i Pawła, naszym zakonnikiem, a królowa przed swoim spowiednikiem, jezuitą. Komunikowali oboje publicznie w naszym kościółku na naszej Mszej śpiewanej, i królewiczek komunikował. Monstrancyją w kosztowne barzo klejnoty królewskie ubrała królowa jejmość, panny dwie i z jejmością panią wojewodziną ruską ubierały w chórze naszym, a królowa sama przymierzała i sporządzała wszystko z wielką swoją pociechą.
Po obiedzie w sobotę wyjachali królestwo od nas do swojej stancyjej, gdyż poseł moskiewski wjeżdżał na przedmieście pod ten czas, bo mieli być u nas do niedziele i na jutrzni naszej wielkanocnej, lecz dla tego posła musieli być w pałacu, gdzie stali. Dali nam jałmużny tysiąc złotych. Niech Pan Bóg sowito hojnym błogosławieństwem nagrodzi temu państwu długim i szczęśliwym panowaniem w tej doczesności, a potym królestwem niebieskim na wieki ich afekt i dobrodziejstwa tak teraźniejsze, jako i dawne. Nasz konwent powinien wiele przed Panem Bogiem za nich w modlitwach naszych.
Tak to życie klauzurowych mniszek, na co dzień odciętych od spraw światowych, splatało się z wielką polityką. Jej bohaterowie – król Jan i królowa „Marysieńka” – żyli w czasach, gdy powszechne było przekonanie o tajemniczym, lecz jak najbardziej rzeczywistym, związku ludzkiego działania i Bożego sprzyjania. Po prostu historia toczyła się niejako na dwóch płaszczyznach, równoległych wobec siebie i powiązanych nadprzyrodzonymi nićmi: widzialnej i niewidzialnej, cielesnej i duchowej. Historyk odnotuje to co może zobaczyć: bitwy, traktaty, zabiegi dyplomatyczne i polityczne zmagania. Wiara każe otworzyć – a może właśnie zamknąć – oczy i spojrzeć głębiej, uwzględniając także ów drugi nurt, płynący pod powierzchnią widzialnych zdarzeń, którego śladem jest królewska modlitwa z mniszkami i tychże mniszek przekonanie, iż „powinny wiele przed Bogiem” za króla, królową, a wreszcie i Ojczyznę całą, wszak na tym również polega – obok innych aktywności – prawdziwa amor patriae.
[1] Jakub Ludwik Sobieski (1667-1737), po śmierci ojca był pretendentem do tronu polskiego.
[2] Maria Anna de La Grange d’Arquien Wielopolska, młodsza siostra królowej. Żyła w latach: 1646-1733. Jako młoda dziewczyna pragnęła, śladem dwóch starszych swoich sióstr, wstąpić do karmelitanek bosych, czemu jednak sprzeciwił się ojciec.
[3] Stanisław Jan Jabłonowski (1634-1702), wojewoda ruski i hetman polny koronny, od roku 1682 hetman wielki koronny. W okresie, o którym mowa, należał już do opozycji przeciw królowi, pozyskany prawdopodobnie przez elektora brandenburskiego.
[4] O. Rudolf od świętych Apostołów Piotra i Pawła, w świecie Jakub Martini. Żył w latach: 1642-1700. Pochodził z Prus. Pełnił wiele odpowiedzialnych urzędów w zakonie.
[5] Była to spora suma. Dla porównania: za kwotę dwóch tysięcy złotych w roku 1638, czyli czterdzieści lat wcześniej, siostry wybudowały wysoki na dwanaście łokci mur klasztorny od strony południowej.
[6] Chodzi o zachowany do czasów obecnych pałac Sobieskich, mieszczący się przy dzisiejszej ulicy Bernardyńskiej. Nawiasem mówiąc, pałac ten stanowił w latach 1624-1626 pierwszą, tymczasową siedzibę nowo przybyłych do Lublina karmelitanek bosych, zanim wybudowały one swój własny klasztor pod wezwaniem św. Józefa..
[7] Zob. Kronika klasztoru Karmelitanek Bosych pw. św. Józefa w Lublinie, oprac. Czesław Gil, Poznań 2012, s. 152-153.
[8] Zob. Hanna Osiecka-Samsonowicz, Nieudana próba utworzenia przez Jana III antytureckiego sojuszu w latach 1678-1679, „Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie”, https://www.wilanow-palac.pl/nieudana_proba_utworzenia_przez_jana_iii_antytureckiego_sojuszu_w_latach_1678_1679.html [dostęp: 26 marca 2024 r.].
[9] Zob. Zbigniew Wójcik, Jan III Sobieski, wyd. 3, Warszawa 2021, s. 262.
[10] Zob. tamże, s. 265.
[11] Zob. tamże, s. 262.
[12] Informacja błędna. Król przyjechał do Lublina celem spotkania się z poselstwem moskiewskim oraz z nuncjuszem Martellim.
[13] Królowa była z wizytą u lubelskich karmelitanek w październiku 1674 roku, nocując wówczas w klasztorze.
[14] Jakub Ludwik Sobieski.
[15] Stanisław Jan Jabłonowski.
[16] Marianna Kazanowska.
[17] Urząd przeoryszy pełniła wówczas matka Eufrazja od Najświętszej Maryi Panny.
[18] Urząd podprzeoryszy pełniła siostra Agnieszka Kolumba od Pana Jezusa Baranka.
[19] Maria Anna de La Grange d’Arquien.
[20] Mandatum (łac.) – obrzęd liturgiczny obmycia nóg w Wielki Czwartek. Nazwa pochodzi od pierwszych słów antyfony śpiewanej podczas tego obrzędu: „Przykazanie (łac. mandatum) nowe daję wam…”.