Święty Roch, orędownik na czas zarazy

Badając historię rodziny, natrafiłem na niezwykle dzisiaj rzadkie i archaicznie brzmiące imię Roch, które nosił jeden z moich pra-pra-pradziadków, żyjący w XIX wieku na mazowieckiej wsi, stanowiącej dzisiaj jedną z dzielnic Warszawy. Byłem zaskoczony, że takie imię pojawia się w naszym drzewie genealogicznym, jako że nigdy wcześniej nie słyszałem, by w rodzinie mówiono o jakimkolwiek Rochu. Dotychczas jedynym znanym mi Rochem był pewien niezbyt rozgarnięty oficer dragonów z powieści Henryka Sienkiewicza. Przyznam, że brzmienie tego imienia bardzo mi się podobało i rozbudzało moją wyobraźnię, stawiając przed jej oczyma dawne czasy staropolskie. Postać świętego Rocha kojarzyła mi się z małymi kościółkami i kaplicami wznoszonymi nieopodal cmentarzy, które widywałem podczas wakacyjnych wędrówek.

Po raz kolejny w mojej świadomości święty Roch pojawił się rok temu, gdy przygotowywałem kazania pasyjne, które miałem głosić w ramach nabożeństwa Gorzkich żali. Zacząłem szukać wiadomości na temat genezy tego nabożeństwa i dowiedziałem się, że według wszelkiego prawdopodobieństwa zostało ono ułożone przez księdza Wawrzyńca Stanisława Benika (właściwie: Bönniga) na potrzeby warszawskiej Konfraterni (wtedy mówiło się: Konfraternijej, a dzisiaj zwyczajnie: Bractwa) Świętego Rocha, powołanej przy kościele Świętego Krzyża dla opieki nad chorymi. Wzmianka o tymże świętym patronie znalazła się zresztą w tak zwanej Intencji (znowuż po staropolsku: Intencyjej) odczytywanej przez kapłana przewodniczącego nabożeństwu. Dzisiaj owa Intencyja znana jest w formie przeredagowanej i zgubiła gdzieś po drodze świętego Rocha, ale pierwotnie wymieniała jego imię obok imienia Jezusa, Maryjej Panny Bolesnej oraz innych świętych Pańskich, „którzy gorliwszym pałali nabożeństwem ku Męce Chrystusowej”.

Dzisiaj powraca święty Roch przy okazji epidemii koronawirusa, którą Światowa Organizacja Zdrowia określiła przed chwilą jako pandemię, ze względu na szeroki zasięg jej występowania. Przybywa święty Roch jakby z innego świata, z czasów zamierzchłych, kiedy to wobec braku leków i nikłej – z naszego punktu widzenia – wiedzy medycznej, był on częstokroć jedyną nadzieją dla ludzi zmagających się z morem, czyli zarazą. Okazuje się, że kościołów, kapliczek i przydrożnych figur świętego Rocha nie jest w Polsce wcale tak mało, jak mogłoby się wydawać. Był on niegdyś świętym bardzo powszechnie czczonym i często nadawano jego imię dzieciom.

Niewiele mamy informacji pewnych na jego temat. Wiadomo, że zmarł przed rokiem 1420, gdyż z tego czasu znany jest spisany jego żywot. Najprawdopodobniej żył w drugiej połowie XIV wieku. Znane jest miejsce jego urodzenia – francuskie miasto portowe Montpellier. Rodzice Rocha należeli do grupy zamożnych mieszkańców tego miasta. Smucili się jednak z powodu braku potomstwa. Roch został przez nich uproszony u Boga modlitwą i jałmużną. Według innych przekazów – kwestionowanych jednak dzisiaj przez badaczy – Roch od wczesnego dzieciństwa był sierotą.

Po śmierci rodziców, młodzieniec wziął sobie do serca słowa Jezusa z Ewangelii według świętego Mateusza: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” (Mt 19, 21). Sprzedał majątek, który odziedziczył i rozdał pieniądze ubogim, zachowując dla siebie tylko tyle, ile potrzebował do życia. Następnie udał się w pieszą pielgrzymkę do Rzymu. W ikonografii przedstawiany jest najczęściej właśnie jako pielgrzym – z laską w ręku, kapeluszem na głowie, torbą pielgrzymią i charakterystyczną muszlą przymocowaną do ubrania. Nie doszedł jednak do Wiecznego Miasta, zatrzymany przez epidemię dżumy we włoskim miasteczku Acquapendente. Zajął się wówczas opieką nad chorymi, nie bacząc na własne bezpieczeństwo. Legenda mówi, że Bóg obdarzył go łaską uzdrawiania. Zyskał tym wielką sławę i został uznany za świętego. Uciekł jednak z miasta przed tłumem swoich wielbicieli i udał się do Rzymu, gdzie zamieszkał przez trzy lata, opiekując się również tam chorymi i żebrakami. Po upływie tego czasu wyruszył w drogę powrotną do Francji, jednak znowu napotkał epidemię dżumy. Posługując chorym, sam uległ zarażeniu. Nie chcąc narażać innych na niebezpieczeństwo, ukrył się w pobliskim lesie, aby tam umrzeć. Wytropił go jednak pies należący do pewnego zamożnego człowieka mieszkającego w okolicy. Legenda mówi, że pies ów podkradał jedzenie ze stołu swego pana i zanosił je Rochowi do lasu. Pan zauważył to i śledząc swego psa, dotarł do kryjówki Rocha. Zaopiekował się nim i pomógł odzyskać zdrowie. Śladem tego podania jest pies towarzyszący często Rochowi w ikonografii. Po wyzdrowieniu Roch wyruszył w dalszą drogę ku swojej ojczyźnie, jednakże został pochwycony przez żołnierzy, którzy uznali go za szpiega. Został wtrącony do więzienia, gdzie był torturowany. Na skutek chorób i wycieńczenia zmarł. W ślad za nim dotarła sława świętości. Wierni zabrali ciało Rocha i pochowali w kościele parafialnym w miejscowości Angera. Później przeniesiono jego relikwie do Wenecji, gdzie znajdują się do dzisiaj w kościele pod jego wezwaniem.

Kult świętego Rocha bardzo szybko stał się powszechny w całej Europie, często nawiedzanej przez epidemie. Do rozpowszechnienia jego kultu przyczynili się też franciszkanie, którzy uważali go za swojego tercjarza. Powstało wiele kościołów i kaplic, a także szpitale i przytułki, pod wezwaniem tego patrona. Również w Polsce sława świętego Rocha była powszechna. Do dzisiaj istnieje sporo kościołów, kaplic, figur przydrożnych pod jego wezwaniem, a także ołtarzy i obrazów przedstawiających świętego. Kilkanaście miejscowości wywodzi swoją nazwę od imienia Roch.

Legenda głosi, że po śmierci Rocha w jego więziennej celi znaleziono kartkę z napisem: „Ci, którzy zostaną dotknięci zarazą i wzywać będą na pomoc świętego Rocha jako swego orędownika, będą uleczeni”.

Żywot świętego Rocha pełen jest informacji niepewnych, na poły legendarnych, a możliwe, że zupełnie zmyślonych. Brak w nim ścisłych, możliwych do zweryfikowania faktów, brak dokładnych dat i nazw miejscowych. Nie przywiązywano niegdyś wielkiej wagi do takich rzeczy. Tym, którzy spisywali żywoty świętych, chodziło o coś innego – przedstawić wzór do naśladowania, podkreślając to wszystko, co mogło służyć zbudowaniu wiernych.

W osobie świętego Rocha znajdowano wzór trojakiego rodzaju umartwienia. Najpierw w odniesieniu do dóbr materialnych, które święty ten rozdał ubogim. Następnie w służbie bliźnim i odpowiedzialności za nich (posługa dotkniętym zarazą). Wreszcie w cierpliwym znoszeniu przeciwności. Zauważono, że „im więcej święty Roch uczuwał ciężar dobrowolnego ubóstwa, tem większą okazywał ofiarność, poświęcenie i wytrwałość w miłości dotkniętych zarazą i w osamotnieniu więziennem. Kogo przeto oziębłość i obojętność w wierze przejmuje obawą, ten niech się doświadcza dobrowolnem umartwieniem, a żar miłości tlący pod popiołem oziębłości wybije się na wierzch i ogrzeje go dobroczynnem ciepłem” (Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dnie roku, opracowane na podstawie pism Piotra Skargi i innych autorów, wielokrotnie wydawane w Polsce aż do XX wieku).

Podczas pierwszej wojny światowej i w latach następnych, gdy choroby i epidemie dziesiątkowały wycieńczoną głodem ludność, przypomniano sobie o świętym Rochu i innych patronach od zarazy. Drukowano i odmawiano Litanię do świętego Rocha oraz inne modlitwy na czas zarazy, prosząc o pokój, zdrowie, zaspokojenie głodu i opiekę nad Ojczyzną. Ciekawy modlitewnik z tego okresu udostępnia Biblioteka Narodowa na stronie biblioteki cyfrowej Polona: Modlitwy i litanie do św. Rocha…

Wiele modlitw tam zawartych brzmi dzisiaj archaicznie, zwłaszcza niektóre wezwania litanii, niemniej jednak można znaleźć coś dla siebie i odmawiać, do czego gorąco zachęcam. Swoją drogą pewna archaiczność językowa tych modlitw ma także swój urok. Nie jest to z pewnością język, którym posługujemy się w naszych codziennych rozmowach, lecz język odświętny, wprowadzający w klimat nabożnego skupienia i szacunku dla spraw świętych, a przy tym przywołujący pamięć o naszych rodakach, poprzednikach w wierze, którzy modlili się tymi słowami w minionych wiekach. Poniżej zamieszczam trzy modlitwy zaczerpnięte ze wspomnianej wyżej książeczki, wydanej w Poznaniu w 1915 roku.

I

Błogosławiony Rochu święty! Wielkie są zasługi Twoje przed wszechmogącym Bogiem, dla których my, słudzy Twoi, mamy nadzieję stateczną, że nam zabijający Anioł przepuści i zdrowego zawsze Bóg użyczy powietrza. Służyłeś, żyjąc jeszcze na świecie, ludziom zarażonym powietrzem; bronisz i teraz wszystkich, w Twojej wielowładnej obronie mocno ufających. Ratuj i nas dla miłości Boga tego, na którego teraz radośnie patrzysz, w każdym niebezpieczeństwie naszem, abyśmy za opieką Twoją na ciele i na duszy zdrowymi do woli Boskiej zostawali, a nagłej śmierci nie doznali. Amen.

II

Błogosławiony, od Matki Bożej na świat wyproszony Rochu święty, któryś dla pomocy ludu prawowiernego od Boga powołany został, przyczyń się za nami, abyśmy, którzy czcimy Boga w Świętych Jego, za przyczyną Twoją Jego łaski w ojcowskiem odpuszczeniu grzechów naszych i uwolnieniu od morowego powietrza i wszelkich zaraźliwych chorób odebrali, a ciesząc się z ubłagania Bożego, w zdrowiu mogli Mu z ukontentowaniem cześć i chwałę zanosić. Przez Pana naszego Jezusa  Chrystusa, który z Ojcem i Duchem Świętym równy Bóg żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

III

Wszechmogący Boże, który, aby ukarać ród ludzki za grzech pierworodny, przez wyrok Twój niezmienny postanowiłeś, abyśmy się śmierci zupełnie poddali, przed Tobą upadamy, prosząc, iżbyś zechciał mnie i wszystkich mi drogich od tego straszliwego bicza zasłonić, który naokoło grozi nam swem spustoszeniem. Za pośrednictwem Maryi, Matki Bożej i naszej drogiej Matki, jako i świętego Rocha w podobnych czasach nieszczęsnych tyle łask zesłałeś, tak, że i ja się od Ciebie miłosierdzia spodziewać mogę. Jednakże niech się dzieje wola Twoja najświętsza, o Boże. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *